Ja Cię kocham, a Ty jak chcesz. LISTY DO LUDZI cz. 1 #boskacząstka

Ja Cię kocham, a Ty jak chcesz.

UWAGA tekst zawiera dużo przewrotnych treści, nieakceptowalnych społecznie bądź budzących kontrowersje (są aż trzy nieocenzurowane przekleństwa!) i zamieszanie (nadzieje mam wielkie!). Czytasz na swoją odpowiedzialność, gdyż to może zmienić twój światopogląd. I nigdy już nie będziesz taki sam. A czekaj.. W zasadzie… Ty i tak nigdy już nie będziesz taki sam. Nie będziesz taki sam, jak byłeś przed chwilą, bo … bo życie w ogóle nie przewiduje takiej opcji, żebyś pozostał niezmienny, gdyż wszystko płynie, nie wejdziesz 2 razy do tej samej rzeki a  jedyną stałą w życiu jest zmiana. Ani Ty, ani żaden człowiek, którego znasz, nie pozostanie takim samym nim, ponieważ każda decyzja, każde spotkanie z drugim człowiekiem, każdy moment ma na nas wpływ oraz zmienia sposób patrzenia na wszystko. Nieźle to ktoś wymyślił…

I wtrącę tylko na szybko, (zanim w ogóle zacznę hyhy) bo akurat mam myśl, że nie mamy prawa generalnie nikogo oceniać, a już w ogóle należy puknąć się mocno w łeb, kiedy ogłaszamy wyrok na czyjś temat na podstawie kiedysiejszych jego decyzji a nawet tzw ‘zaćmień umysłowych’ czyli, kiedy ktoś coś zdrowo “ODJEBAŁ” (cyt. z ‘Nowomowa dla pisarzy samouków. Jak poszerzyć zasięgi czytelników w czasach, kiedy ludzie nie czytają Nietzsche’go. (Poza Hasztagami .)’ Wydawnictwo PWN)

“A bo on kiedyś zrobił to/zachował się tak/skrzywdził “ Może i tak, ale musisz wiedzieć i musisz zaakceptować to, że ludzie się zmieniają. Weź się w garść i pomyśl logicznie – czy Ty nigdy nikogo TAK nie skrzywdziłeś? Czy naprawdę myślisz, że ludzie nigdy nie żałują wyrządzonych innym krzywd? Czy nie masz absolutnie niczego do naprawy w sobie, że tak bardzo się skupiasz na innych? Wszyscy wiemy, co odpowiedzieli wszyscy i widzę, że temacik mamy załatwiony – lecimy dalej.

(Nareszcie. Mistrz dygresji, oddalania się od tematu, skakania po wątkach, pisania bez przecinków i generalnie mistrz słowa, czyli ulubiony blog fanów W.E.N.Y – Wyższe dobro uderza ponownie. )

Mam myśl. Będę pisać o byciu idealną. Idealnym też. I będę to pisać to z punktu widzenia mojego, no bo z czyjego niby miałabym pisać?

Nie chcę pisać ani słowa o idealności, którą kreują te drugie życia w internecie ani oceniać tych kreacji. Jeśli są ludzie, którzy chcą budować swoje życie tam – wysyłam im Miłość.

Ja nie chcę być TAM, dlatego jestem TU i piszę do Ciebie. LIST.

Rzec należy głośno w tym miejscu: na selfi wszyscy jesteśmy ładni, ponieważ widzimy swój ryjek i klikamy w migawkę dopiero wtedy, gdy osiągniemy tzw ‚idealny kąt’ i gdy widok na ekranie będzie dla nas ‚ładny’. To na wypadek, gdybyś zapomniała. A teraz zapomnij w ogóle o Instagramie, ponieważ mam dla Ciebie coś takiego:

Te wszystkie pisma, co głoszą, że nie ma takiego czegoś, jak bycie idealną i że masz się nie dołować, bo nigdy nie będziesz, to ja Ci powiem, co z nimi zrób: WEŹ to wszystko spal w ogniu potępienia, bo to są jakieś brednie.

Jak nie ma czegoś takiego jak BYCIE IDEALNYM to wytłumacz mi, jak latają pszczoły oraz kto wymyślił słonie doskonałe w swej formie? Poza tym wegańskie ciasta z samych roślin są żywym dowodem na to, że ideał jednak istnieje. I możesz go mieć we własnym domu.

Mówią, że nigdy nie będziesz idealna. To teraz uważaj, będzie szok:

 ja Ci mówię, że już jesteś.

Po pierwsze – kto Ci odebrał prawo myślenie/mówienia tak o sobie?

Producenci kosmetyków? “Bądź piękna z naszym kremem/podkładem/tuszem” Bo przepraszam co? Bez niego nie jesteś?

Ludzie, którzy mają INNY, WŁASNY szablon piękna a Ty się w nim nie mieścisz? A kto dał w ogóle komukolwiek prawo do mówienia, co jest piękne, a co nie i co gorsza wmawiania innym ludziom, że mają myśleć tak samo?!?! WAKE UP!

Społeczeństwo nie kochających siebie ludzi, które na widok wybitnej w samomiłości jednostki, szybciej ją pochłonie swoimi neurozami, niż czegoś się od niej nauczy ?

A może Rodzice, którzy wychowali Cię (wybacz im) w schemacie, że dopiero jak coś zrobisz/osiągniesz/udowodnisz, to będziesz piękna czy mądra (Jakby na Miłość trzeba było zasłużyć jakimś specjalnie obmyślonym reczitalem dedykowanym światu, który podda Cię ocenie i odpowiednio zakwalifikuje. To jest jakiś obłęd)

SORY ale mam to gdzieś. Gdzieś totalnie poza moim osobistym poziomem przyzwolenia.

Ja Ci mówię, że urodziłaś się doskonała w swej formie. (Oczywiście potem zaczęłaś dorastać i pojawiło się ego, które rosło wraz z Tobą i które zazwyczaj wszystko niweczy, ale poradzimy sobie z nim innym razem)

Po pierwsze i pół – jesteś doskonale piękna, pełna i wystarczająco ________ (dobra, zdolna, mądra – wstaw swoje ) ponieważ taka się urodziłaś, ponieważ każdy się taki urodził, ponieważ każdy jest doskonałą pełnią, ponieważ tak chciał Stwórca/ Świadomość / Absolut / Wszechświat / Bóg. To jest absolutnie elementarny puzel całej układanki, który teraz bierzesz i instalujesz w swoim wnętrzu. Jesteś doskonała.

Po drugie.

Dlaczego akceptowalne społecznie ma być tylko publiczne narzekanie na swój wygląd? Dlaczego gdy z dumą piszesz, że się sobie podobasz, to dostajesz od razu etykietę próżnej i zarozumiałej, wraz z całym bólem z wnętrza ludzi, którzy boją się dobrze pomyśleć o sobie? Dlaczego łatwiej ludziom czytać, kiedy ktoś zauważa swoje ’wady’ niż gdy wymienia swoje ‘zalety’? (Znaczy wiem dlaczego, tylko pytam dlaczEEEEEGOOO!?) Dostajesz komplement pod zdjęciem  i od razu musisz wymyślić jakąś kontrę – dzięki, ale wcale nie jestem taka ładna. Czyli co, kwestionujesz gust komentatora, ponieważ on napisał, że jesteś, a Ty masz jego zdanie w dupie, ponieważ wiesz lepiej? Oh jestem taka niefotogeniczna. Ta jasne i wrzucasz to zdjęcie właśnie dlatego, że Ci się nie podoba? Nie będę Ci mówić co masz napisać; poza tym mogłabyś podkraść ten opis i dostać więcej lajków pod zdjęciem, a jak wiadomo, ja jestem kobietą, Ty jesteś kobietą, więc MUSIMY ze sobą rywalizować o lajki, męskie spojrzenia oraz awans w pracy. ( TO BYŁA IRONIA)

F7C7189D-5755-4843-9768-E534E28F106F.JPG

UWAGA przekaz podprogowy – jesteś doskonała, pamiętasz?? KONIEC PRZEKAZU

A ja bym chciała, żebyś publikowała swoje zdjęcia i zaczęła pod nimi pisać, co Ci się na nich w Tobie podoba. Za co siebie kochasz. W czym jesteś doskonała. Napisz kiedy wierzysz w siebie, w jakich momentach lubisz być sobą, za co lubisz swoje życie, co sprawia, że czujesz się silna. Napisz o swoim pięknie. Nie bój się słów ‚uwielbiam’, ‚kocham’, ‚idealna’, ‚śliczna’. Zrób to dzisiaj. Teraz. Od razu. Nooo dawaj, na facebook, instagram, wrzucaj zdjęcie i pisz. Dopisz koniecznie #boskacząstka. Rób, bo sprawdzę :)*

Jesteś Boską Cząstką kobieto, mężczyzno, człowieku, (zwierzaczku i roślino, wy też, tylko nie czytacie ;)) Jesteś idealną, doskonałą, boską cząstką w oceanie tej Maestrii Wszechświata, więc proszę, noś tę magię w sercu, na twarzy i w swoim życiu. Zostaw #boskacząstka gdziekolwiek będzie widnieć Twoja podobizna.

I ja bym Ci pod tym zdjęciem napisała – jest co kochać, bo jesteś piękna. Ponieważ to, że uznam istnienie piękna w Tobie nie sprawia, że odbieram to piękno sobie samej NA MIŁOŚĆ BOSKĄ!

Nauczmy się wreszcie przestać się na każdym kroku bać.  Zdania partnera, reakcji rodziców, ocen obcych ludzi. Przestańmy sami sobie je wystawiać – w najbardziej surowej opcji. Przestańmy w końcu wszystkich dookoła oceniać. Oceniać na podstawie wyglądu. Porównywać się do nich. Przestańmy przepraszać za naszą siłę, moc, za to, że wierzymy w siebie i siebie kochamy. I skończmy już proszę z tą wymuszoną skromnością, z brakiem odwagi, żeby przyznać, że znamy swoją wartość.

(Zwracam się tu do kobiet, bo jestem kobietą i uwielbiam kobiecy urok w drugiej kobiecie, #sistersfoeva, ale generalnie tekst i jego wydźwięk jest adresowany do WSZYSTKICH ludzi.)

Dlaczego ładna dziewczyna woli pod zdjęciem wkleić jakiś durny cytat, którego treści ani nie wyznaje, ani nie przejawia w swoim życiu, zamiast skomplementować samą siebie? Bo chce odwrócić uwagę od swojej urody? Czy chce być bardziej skojarzona ze słowami niż z ładną buzią? Od kiedy stwierdzanie faktów jest czymś oburzającym? Rozumiem, że ‘jestem piękna i chuj, wyjebane w was’ może być kontrowersyjne, ale napisanie, że kochasz siebie i się sobie podobasz? Czy ktokolwiek może to zakwestionować? “ NIE! Nie możesz tak pisać, bo nie, bo to obraża moje uczucia religijne, bo mój Bóg powiedział, że jest miłością i tylko bóg może cie kochać” Yyy no wiem, że przegięłam, ale gdzie jest sens?!

I teraz uwaga – informacja, która zatrzęsie Ziemią. ŁADNE i UCHODZĄCE za ładne kobiety TEŻ mają brzydkie zdjęcia. DokŁADNIE. (Wyjątkiem jest Kendall Jenner, ale ona jest androidem. )

Co by się wydarzyło gdybyśmy zaczęli (jakby co, to PIERWSZA!) mówić o tym, że kochamy samych siebie i zaczęli tego uczyć innych, gdyż jak wiadomo, dopiero, gdy pokochasz tak na serio i dogłębnie siebie, będziesz zdolny kochać drugiego człowieka. Dopiero wtedy! A jak inaczej miałoby się to odbywać? Którędy?!

A teraz, dla wytrwałych oraz dla tych, którzy naprawdę się nudzą lub dla moich stałych czytelników (dzięki Mamo)

Część druga ❤

Opowiem Wam historię pewnych dresów.

Tych dresów.

2018-12-15 15.40.53.jpg

Tak naprawdę moja miłość do dresów wzięła się ze słynnego cytatu Marylin Monroe – “DRESY = SUKCESY”.

Dresy są czadersko seledynowe i obłędnie za duże, za luźne, za dresowe i w ogóle. Ale.

Dresy to dla mnie coś o wiele więcej niż wygodny ubiór. ( No dobra, tu będzie trochę  delikatnie #moral ) Te dresy, to dla mnie symbol mojej determinacji i  wytrwałości. Realizacji mojej pasji. Życia tą pasją, ponieważ nie wyobrażam sobie dnia bez ruchu.

Więc.

Z szybkich obliczeń wynika, że przez ostatnie pół roku zakładałam dresy częściej niż chyba przez całe moje dotychczasowe życie. Zamierzam pobić swój własny rekord w kolejnym półroczu, ponieważ będę tańczyć jeszcze więcej. Ja nigdy nie chodziłam w dresach. Ja kiedyś nie wyszłabym z domu w dresach. Ja teraz chodzę po mieście w dresach, po córkę do szkoły w dresach, do warzywniaka w dresach, na spotkania z przyjaciółmi w dresach, zanieść zupę mężowi do pracy w dresach. Ja stojąc na światłach w tych dresach, obok laski co wygląda jak milion dolarów, nie czuje się NIGDZIE mniej atrakcyjna, brzydsza, jakaś zazdrośnięta czy onieśmielona czy nawet tej jej pogardy w oczach totalnie nie czuję na sobie. No i właśnie – chodząc (bardziej tańcząc :O ) dzień w dzień w tych dresach, włosy klasyczny pigmej, bez makijażu , bez paznokci i z totalnie nie spasowanym kolorystycznie outfitem, właśnie wtedy, a raczej dopiero wtedy, skapnęłam się, że ja siebie bez kitu kocham i że, bez kitu, to jest we mnie , ta MIŁOŚĆ i to wcale nie przez magentowe włosy i nie przez to, że mój trener BARDZO osobisty widzi postępy. Nie przez ciało, które nigdy wcześniej nie było w tak doskonałej formie.

Nigdy w życiu nie czułam się tak piękna i tak idealna, bo czuję się totalnie PEŁNA i zintegrowana. Mówię o swoim wnętrzu, ponieważ czuję w sobie 100% siebie, swojej mocy i czuję, że JA to nie jest moje ciało, że ja nie jestem moimi myślami i emocjami i że o moim JA nie stanowi to, co wiem, umiem, przeżywam. O poczuciu pełni nie decyduje to, co na siebie założę ani czy to, czy jakiekolwiek uznanie otoczenia odbije się w moich oczach.

I tego poczucia pełni nie zabierze mi moja niedoskonała cera czy rozstępy. (TAK mam je – nie będę pokazywać i musicie mi uwierzyć na słowo – i absolutnie je kocham, ponieważ są na moim ciele, są jego integralną częścią, literalnie ucieleśniają ZMIANĘ, proces. Na Wenus mówi się,  że rozstępy to takie pręgi tygrysa, tylko na skórze bogini. + 1000 do kobiecości. DZIEWCZYNY – te, co mają rozstępy – to znaczy, że jesteśmy KOTAMI.   ❤ No niech ktoś próbuje z tym handlować…)

Moje zewnętrzne piękno jest efektem procesów, które zachodzą w moim wnętrzu. Mojej starannej diety, w której nie ma miejsca na chemię. Codziennej porcji ruchu, która sprawia, że jestem radosna i pełna energii. I że kocham swoje ciało. To, że ‘nie mam na co narzekać’ to nie wypadkowa cudownych zbiegów okoliczności, które gwarantują bezstresowe życie. To mój własny wybór, że nie daję sobie powodów do narzekań, a gdy coś idzie nie po mojej myśli, nie walczę z rzeczywistością, tylko pływam pomiędzy wydarzeniami. Po prostu codziennie, w każdym momencie, mówię życiu ‚TAK’.

Pierwszy raz w życiu czuję, że moje ‘piękno’ pochodzi totalnie z mojego wnętrza – bo tam jest Miłość do świata, ludzi, do życia. Tam są piękne myśli, bo dbam o to, żeby nie zaśmiecać sobie głowy negatywizmem. Niech MIŁOŚĆ będzie motywem przewodnim każdej myśli. To tam, z wnętrza pochodzi „BE THE CHANGE YOU WANT TO SEE IN THE WORLD”. To tam we wnętrzu znajduję siłę, by każdego dnia starać się być najlepszą wersją samej siebie – dla moich bliskich, dla moich dalekich, dla każdego spotkanego człowieka, dla świata.

Czuję się idealna, ponieważ idealny to dla mnie prawdziwy. Esencjonalny. Idealny to trzymający się swoje idei. Perfekcyjny to taki, który robi wszystko co w jego mocy, by jak najbliżej tej idei być. Idealny to nie jest jakiś od szablonu, przyrównany do wzoru czy muszący być taki, jaki ktoś wcześniej idealnym nazwał. Idealny, to autentyczny w swym istnieniu. To pełny. Dokładnie to. Dokładnie to czuję . I dokładnie to myślę o Tobie. Moja idea to przekazać Ci to, co świat po drodze Ci zabrał lub zniekształcił, a co mi udało się odnaleźć. W SOBIE . Jesteś idealny. Jesteś idealna.

A dla Ciebie jaki to jest idealny? Co jest Twoją ideą? Bycie spokojną, mniej zestresowaną, nadążającą za natłokiem obowiązków? Bycie po prostu lepszym człowiekiem? Jaki masz cel, ten wewnętrzny? Chcesz być przyczyną, dla której ktoś się uśmiechnie? Coś zrozumie? Pokocha siebie? Bo ja tak. Ja chcę być zmianą. Ja nie chcę czekać na lepszy świat. Chcę go tworzyć.

PS

Jesteś doskonała.

Jesteś doskonały.

Z Miłością,

A.

Dodaj komentarz